W dobie sieciokracji inaczej być nie może. Królują opinie najbardziej debilne. Net się trzęsie, że PKW “czekała”, “wolno liczyła”, “kombinowała”, że “ruskie serwery” itp. itd. Jak przy każdych wyborach zresztą, ale natężenie wrzasku z roku na rok rośnie. Niektórzy zachęcają PiS, by “dobrze rozegrać zwlekanie PKW”.
Jakby to miało dziś znaczenie, jakby mówienie, że ktoś wczoraj “wygrał” (różnica 25 tys. głosów w 30-milionowym elektoracie, mniej niż jeden promil, dokładniej 0.83, podział mandatów 19:19 – remisowy) miało jakikolwiek sens…
Rzeczywistość nie ma szans na przebicie. Pisałem o tym m.in. po wyborach lokalnych 2010. I jeszcze parę razy, ale chwilowo znaleźć nie mogę. Dziś jest bardzo podobnie. Cóż, powtórzę podstawowe tezy.
1. PKW nie liczy głosów. Sumuje papierowe protokoły z okręgów i przydziela mandaty.
2. Okręgi nie liczą głosów. Sumują papierowe protokoły z obwodów i wysyłają do PKW.
3. Głosy liczą komisje obwodowe. Kropka.
Ochotnicy w obwodach mają jednak trudniejsze zadania: sporządzenie protokołu, podpisanie go przez członków komisji, wysłanie papieru do okręgu. Doświadczenia poprzednich wyborów wskazują, że prawidłowe wypełnienie protokołu jest problemem nie lada. Co piąty, a gdzieniegdzie co trzeci protokół wraca z okręgu do poprawek.
Ale komisja obwodowa poszła dawno do domów. Trzeba szukać kilku członków, by wprowadzili poprawki. Szukać przewodniczącego, by podpisał. Niestety bywa, że zdążył już zapić i gdzieś się zaszyć. Policja bywa pomocna.
W mniejszej skali te same problemy zdarzają się w okręgach. PKW musi zaś mieć w ręku wszystko na papierze. Wystarczy, że nawali jedna z kilku tysięcy komisji obwodowych, a PKW ma związane ręce.
PKW nie ma prawa niczego zmienić. Wszystko regulują ordynacje wyborcze o mocy ustaw. PKW podaje wyniki cząstkowe, bo to nie wydaje się sprzeczne z ustawą, ale nie podaje nieoficjalnych pełnych wyników (dla 100%), bo tu już ktoś z odrobiną złej woli (czyli zazwyczaj cała opozycja) mógłby dopatrzyć się nadużycia, zaskarżyć rzecz do sądu i może obalić całe wybory.
Cyfryzacja to zatem nie decyzja PKW czy rządu, lecz posłów i senatorów. Rozmawiałem z nimi o tym wielokrotnie w minionej dekadzie. Wątpię, by coś się zmieniło. Otóż przygniatająca większość nie dopuszcza myśli, by procedurę powierzyć komputerom i łączom. Papiery mają krążyć i basta.
PS. Aby tekst był w miarę uniwersalny, wymieniam 3 szczeble: obwody, okręgi, PKW. W eurowyborach w Polsce jest jeszcze szczebel czwarty – rejon. Między obwodem i okręgiem. Po jaką cholerę, nie wiem. Jeśli się nie mylę, we wszystkich innych wyborach szczeble są trzy, choć różnie się nazywają. Mam wyjaśniać, że tak postanowił Sejm, a nie PKW?
Kiedyś cyfryzacja dosięgnie PKW i być może skończą się problemy.
Skąd ci co piszą mają wiedzieć, że komisje są od liczenia. Oj, naliczyłam się kiedyś i muszę przyznać, że za pierwszym razem wszystko grało. Więcej jednak nie chciałam się w to “bawić”. Dwa razy wystarczyło.
Liczenie głosów to pestka. Dużo gorzej z dodawaniem zawartości rubryk. Tu jest najwięcej błędów.
Ja tam niechętnie wchodzę w personalne podjazdy ale postulat o “dobrym rozegraniu” zgłosił obywatelski dziennikarz, w którym jeśli mnie pamięć nie zawodzi, widział Pan onegdaj (z p. I. Janke zresztą) przyszłość polskiego dziennikarstwa… Czyli co ? Będzie jeszcze gorzej ?
Ogólnie – tak, będzie gorzej. Grześ zaś, mimo wpadek, jest jednym z jaśniejszych punktów na tym niebie.
Dziękuję zaplutemu z salonu za troskę, ale sam sobie poradzę.
I nadal uważam, że brak jasnego przekazu, gdy się czeka kilka godzin na ostateczne wyniki, kiedy będzie konferencja PKW (dziennikarze wypytywali, pisali tu i ówdzie, że nie wiadomo, śledziłem niemal wszystkie serwisy), jest przegięciem. Nie chodzi mi o wizualizacje wyborów, ani o liczenie głosów, pisałem na TT do niektórych, w tym i polityka PO, że PKW głosów nie liczy, a obwodowe komisje.
Krzyś, pozdrawiam, obyśmy się za niedługo zobaczyli. Humor, mam nadzieję, lepszy, odkąd Mysz wróciła?
Ad PKW – nie wystarczy śledzić serwisy. Trudno, by PKW co godzinę robiła konfę z tym samym przesłaniem: “czekamy”. Jak długo? Przecież nie wiedzą, to nie zależy od nich. Wystarczy do nich zadzwonić, zawsze to mówią. Ale to nieatrakcyjny medialnie przekaz, więc na portalach dominuje inny – “PKW milczy”.
Ad mojego humoru – publicznie nie pytaj.
W tym roku / tych wyborach ani nie zagłosowałem, ani nie śledziłem “perypetii”, więc może czegoś nie rozumiem, ale co miałoby być tym jasnym przekazem?
Krzysiek mnie ubiegł o sekundy… ale jest pierwszy. I to tylko sekundy a jednak się liczy. 😉
IMHO tak samo z wynikiem wyborów. Dla wyniku wyborów -> podziału mandatów nie ma znaczenia. Dla otoczki medialnej, “marketingu” politycznego w przyszłości (“nie wygrali od … wyborów”) chyba spore…
Z niechęcią przyznaję, że w sensie marketingowym masz oczywiście rację. I trochę mi żal PiSu z tego punktu widzenia.
@gw1990
przeczytałem swój komentarz dziesięć razy… świat by się nie zawalił gdybym go nie napisał.. ale nie znalazłem nawet przecinka , który sugerowałby iż się o Ciebie martwię.. I ulżyło mi bo myślałem , że coś mi się pomyliło…
Zapluty: Świat by się nawet nie zawalił, gdyby posypały się inwektywy, śmiem twierdzić. Protekcjonalny ton o fałszywym zmartwieniu o tym świadczył, choć to miłe, że niektórzy interesują się moim losem i wpisami.
Komentarz zaplutego nie narusza obyczajów. W sumie moja wina, niepotrzebnie wzmianknąłem w tekście o tym apelu, choć bez personaliów. Widocznie podświadomie chciałem Ci dopiec. Sorry.
@gw1990
Dlaczego mam Cię dowartościowywać inwektywami ? Nie rozumiem… W zawody z Tobą w tej dyscyplinie stawać nie zamierzam. Możesz uznać to za moją słabość.
I jeszcze raz – Tobą się nie martwię , a Twoim losem interesuje o tyle, o ile aspirujesz do bycia “czwartą władzą”. I mimo, iż kiedyś napisałem, że Nowa Huta za Ciebie przepraszać nie musi bo wszak każdy może pisać co mu klawiatura na ekran przyniesie ( z przywileju tego przecież i ja korzystam) to o tę “czwartą władzę” się martwię… I tylko tyle…
Dobranoc. Przepraszam – teraz chciałem dopiec świadomie.
Zgadzam się z Twoją opinią.
U nas pojawiają się inne porównania.
Takie duże Niemcy, gdzie frekwencja jest 2 razy wyższa potrafią przeliczyć swoje ok. 30 milionów głosów w kilka godzin, a u nas z 7 “guzdramy” się całą dobę.
Prawda jakie to nośne?
Znów państwo nie działa! Hajda na koń!
Ale tym razem, to dziwnym trafem nie wina ustawodawcy, ale “leśnych dziadków z PKW”, którzy celowo pastwią się nad ludźmi, dziennikarzami, hejterami, którzy przyjmują zakłady kto wygrał, a kto przegrał i sami chcą jak najszybciej wiedzieć czy wygrali.
Miażdżąca większość Polaków (nawet tu się wpisują 😉 ) ma te harce w głębokim poważaniu.
Nie wiem, doprawdy czyje odruchy i nawyki sa silniejsze krytykowanego tu prawactwa czy pana i ludzi, ktorzy sie z panem w tym zgadzaja. To sa juz cale pietrowe kalki, po jednej i po drugiej stronie. Ze Niemcy, ze Holandia, ze pociag w Szwecji stal, ze samolot sie gdzies spoznil.
Otoz miliony emigrantow, w tym ja, czy Wasi bliscy nogami wybrali opoznienia w Holandii uznajac je za znosniejsze od tch w Koszalinie. Wiec upieram sie twierdzic, ze istnieje cos niebagatelnego, co je odroznia.
Cenie meritum, cenie to co uznaje za zdrowy rozsadek, czy niechec ulegania odruchowi ale asymptota dla takich pogladow jest Janina Paradowska mowiaca o 35478 przypadkowym samobojstwie w sprawie Olewnika.
Mam taka intuicje, ze jesli czytam w prasie bulwarowej , ze np. 15 latak zabila staruszke dla 50 zlotych i lapie sie za glowe jak to mozliwe? To juz nie mam tak duzo paliwa do zdziwienia by przyjac za mozliwe, ze mozna chciec manipulowac wynikeim wyborow, sondazu, czy nawet data publikacji. Mnie to po prostu nie dziwi.