Czas leci. Córa miała w weekend osiemnastkę. Szarpnąłem się i kupiłem jej fajnego smartfona. Niestety wymaga on karty micro SIM, więc dziś trzeba było kartę wymienić. Nieświadom nadchodzących kłopotów ruszyłem do salonu Playa.
Pani z okienka długo stukała w komputer, po czym oświadczyła, że nic z tego. Nie wymieni karty, nie zmieni umowy, co też chciałem uczynić — i w ogóle nie zrobi niczego, bo nie wie, z kim ma do czynienia. Albowiem mój dowód osobisty stracił ważność. “A może pan go znalazł”, rzekła.
Oniemiałem. Próbowałem dowodzić, że konstytucja stanowi o podziale kompetencji i nie przyznaje uprawnień organów państwowych prywatnym spółkom. Za przeterminowany dowód osobisty ukarać mnie może państwo. Spółka telefoniczna musi tylko ustalić, czy ja to ja, a nawet przeterminowany dowód nie pozostawia tu wątpliwości, poza tym posiadam dwa inne, ważne dokumenty tożsamości ze zdjęciami: paszport i prawo jazdy.
Nic to oczywiście nie dało, bo pani “ma w systemie na czerwono” i nie może nic zrobić. Mam więc teraz czekać może miesiąc, aż państwo polskie wystawi mi nowy dowód, by prywatna spółka raczyła umożliwić mi korzystanie z umowy, którą zawarliśmy, która obowiązuje i opłaty z jej tytułu nadal wszak ponoszę (abonament). Wściekła córa poszła kupić startera, a ja zastanawiam się, skąd to nadal popularne w Polsce przekonanie różnych firm, że wspólnie z rządem i policją stanowią urząd powszechny kontrolujący obywateli.
Ha, czyli dobrze zrobiłem że jak przez cały zeszły rok chodziłem z nieważnym dowodem, bo mi jakoś nie po drodze zawsze było by do urzędu dzielnicy zajść, to wszędzie gdzie chcieli dowód dawałem prawo jazdy i udawałem że dowodu zapomniałem wziąć z domu. Czyli dobrze wyczułem system, że jakbym pokazał gdziekolwiek nieważny to by była chryja.
A jakby tak z cicha pęk (jak to się pisze?) pójść do innego punktu playa i strugać wariata ze się nie wie o co im chodzi? Oczywiście z prawem jazdy w dłoni, nie z dowodem. Może przejdzie?
BTW: STO LAT dla Myszy!
Z powinszowaniem urodzin 🙂
Ad/ “konstytucja stanowi o podziale kompetencji i nie przyznaje uprawnień organów państwowych prywatnym spółkom”
– Pani w playu zrozumiała?!
Ad/ mikro-karta
Niedaleko mnie jest punkt, który reklamuje usługę… “docinania kart” do rozmiaru mikro.
Ogłasza się nawet po angielsku – co może znaczyć, że ma klientów wśród studentów z paszportem USA (tacy kolorowi, liczni).
Kartę można dociąć.
Aproposik Hitler też przeszedł do pleja:
http://www.youtube.com/watch?v=xsEcXOmn408
No to wszystkiego najlepszego dla Myszy!!
Najlepszego.
“konstytucja stanowi o podziale kompetencji i nie przyznaje uprawnień organów państwowych prywatnym spółkom” za takie dicta to mozna by omlot zebrac. W bajce “Pszczolka Maja”, sympatyczny Gucio z charakterystycznym gestem wzniesienia palca wyglaszal przyslowia pszczol (jesli mnie pamiec nie myli). Bez tego wzniesionego palca uwaga o konstutucji, a juz na pewno o uprawnieniach nie maja szans przekonac nikogo.
Krzysiek a dlaczego ty używasz kart abonamentowych a nie prepaidowych?
Przecież na abonamentowej mogą Cie stuknąć na dowolna kwotę.
… a może by tak spróbować fasolkę szparagową uprawiać na balkonie? doniczki, szkrzynie? … świeże, zdrowe i … domowe.
No – bardzo zdrowy ołów będzie miał:)
eee … a te ze sklepu to lepsze … nawozami faszerowane? … a od “baby” ze straganu lub chodnika? – kto tam to wie, gdzie, przez kogo i na czym wyhodowane. ja to bym spróbował – dla testu, z ciekawości i nawet dałbym gdzieś do przebadania a benzyna jest bezołowiowa a ołów roślina pobiera przede wszystkim z gleby, czyli nie należny używać ziemi spod bloku i myć warzywa przed spożyciem:)
link, czyli prosto i na temat:) – strączkowe rulez:)
Wiatropedne rulez.
Powiem tak… Kiedyś na balkonie próbowałem hodować dynie… Niestety.. Nie doszło do …hmmm… ten tego…. Nie wiem czy pszczół czy jakiś innych bąków nie było , czy tez wiatr był za słaby… nie udało się
trzeba było jej pomóc, czyli instrukcja – tylko dla dorosłych.
zresztą dynie nie jest polecana do balkonowej uprawy ze względu na rozmiary – po prostu nie ma gdzie rozpostrzeć skrzydeł:)
No to teraz wiem wszystko.. Nawet na temat antykoncepcji wśród hodowlanych dyń … Jedynie co mnie przeraziło to los męskiego osobnika … Zmięty, obdarty, porzucony…
… jak to truteń.
Panowie – dynie to temat rzeka.Slyszalem historie, ktora nawet jesli zmyslona od deski do deski, zmyslona jest zrecznie i odslania kilka aspektow ludzkiej duszy – mianowicie diabolicznosc w zamiarach, brawure we wdrazaniu planu w zycie, szerokosc horyznontow ludzkiego poznania, bezmiar makiawellizmu.
Otoz dwoch studentow nieznanego mi kierunku postanowilo dokuczyc studentom SGGW, wykorzystujac w tym celu powzieta przypadkowo wiedze o zdolnosci skorki dyni do zablizniania sie, jesli taka zdolnosc w istocie dynia posiada.
Studenci SGGW na zajeciach – czy to z praktycznej botaniki, czy higieny zywienia zajmuja sie posrod innych darow flory – dyniami wlasnie, rozkrajajac je na czesci mniejsze lancetem.
Dwu wspomnianych smialkow wdarlo sie na tereny SGGW, ktore ogladane z ul.Nowoursynowskiej wygladaja jak zwykle szklarnie. Wdarli sie wiec do srodka i pognali do stanowiska gdzie rosly dynie.Antycypujac ruchy skalpela rozkroili dorodna dynie, i coz tu dlugo mowic – jeden oddal kal do wnetrza warzywa. Po czym, w najwiekszej ostroznosci powodoowani zlymi sklonnosciami opatrzyli dynie jak umieli najlepiej, tak by warzywo zabliznilo niecne sznyty.
Tak jak weszli, tak chylkiem wyszli rozkoszujac sie bledem w przeliczeniu kalorycznosci warzywa, ktory niechybnie ujawni sie w pracy semestralnej w porze zbiorow. A gdyby szczescie usmiechnelo sie naprawde szeroko i ktos chial przeszczepic na kampus SGGW obyczaj Halloween, o, wtedy! wtedy zabawa bylaby na sto fajerek.
Zatem powtarzam – nigdy, ale to nigdy nie miejcie zaufania do hodowcow dyn, a ryczaltem takze kabaczkow i patisonow.
… i właśnie o to chodzi, czyli pomocną dłoń do dyni wyciągają hodowcy, zwani dalej prawdziwymi. prawdziwi, mają wszystko zaplanowane nie pozostawiając niczego ślepemu losowi lub jak kto woli naturze, czyli pszczołom, bąkom, żukom czy innej cholerze. nie będę owijał w bawełnę, prawdziwi, to po prostu pozbawieni skrupułów skurwiele. amen.
“prawdziwi (…) to skurwiele
???!!!
…, nie … no dobrze napisałem, bo już myślałem, że powinienem napisać skórwiele. dodam jeszcze, że nie dość, że prawdziwi to jeszcze na dodatek często gęsto miłośnicy tego czy tamtego … roślin, zwierząt czy też ludzi …
Chcecie (pozornie) bardziej na temat to proszę.
Słyszałem o gościu z którego komornicy i egzekutorzy ściągają pół bańki za rachunki telefoniczne i szybkie pożyczki. Przy czym gościu twierdzi że nic nie pożyczał ani nie abonował. On tylko zgubił stary nieważny dowód. Ani chybi nie był na czerwono. Pewnie będzie odwoływał się do SN, a potem do strasburga i brukselki. Jak żyć panie Krzysztofie jak żyć.
… teraz podobnież można go spotkać w nocy pod Tesco (24/24), wśród koczujących tam bezdomnych.
Panie Krzysztofie,
A nie daloby sie przyciac tego dowodu tak jak doradzaja niektorzy z “docinaniem karty”? Mozna by dowod waznosci skrocic o ostatnia cyfre roku!