Kalendarzom śmierć. O urodzinach bliskich i przyjaciół przypomina fejs albo nk. Klik, trzy zdawkowe słowa, załatwione.
Młody przeprowadził niedawno eksperyment. Wraz z qmpelą zmienili swoje daty urodzenia na fejsie. Wstawili odpowiednio wigilię Wigilii i Wigilię. Jedno i drugie dostało sporo życzeń. Nikt nie zakumał, że coś tu nie gra. Nie masz konta na fejsie, to nie istniejesz, a baza danych fejsa określa początek tego istnienia. Cokolwiek naprawdę masz w metryce.
Powszechna dewaluacja i inflacja pojęć. Nowy przyjaciel? Kliknij “Add Friend”, gotowe. Wirtualna rzeczywistość jest coraz mniej równległa. Coraz bardziej wypiera real.
Tym bardziej ceńmy koty. One wprawdzie tu zaglądają, ale nie mają śladu wątpliwości, gdzie jest prawdziwy świat i co się w nim liczy.
gdym wracał z warszatu, żem se myślał o urodzinach mojego samochodu – osiemnastych – maszyna:) a na nk mam szesnaście lat, a na zbuku mnie nie ma. i taką refleksję miałem dziś też, że to środa i, że to dziwne jest:)
Czy eksperyment czegoś tak naprawdę dowodzi?
Jakby mi ktoś psikus zrobił i w kajecie poprawił datę urodzin czyjąś, to bym z tą datą zadzwonił z życzeniami. Taki lajf – ludzie mają pamięć ograniczoną i muszą się wspomagać “kapownikami”.
Widać fejs to taki kapownik kapowników, zmieniając swoją datę urodzin to tak jakbyś zmienił wszystkim swoim znajomym w ich kapownikach.
Ale nie tylko w ich kapownikach, ale i w opłacających fejsa firmach profilerskich. Jak wyrwać się z zaklętego kręgu jawności Web2.0? Jeżeli założyłem 2-3 konta o tym samym nicku na różnych portalach, to już zdechł pies: średnio zdolny guglianista skojarzy. Jak guglnąłem swój nick, to aż mi czacha zadymiła, gdzie to ja się nie pozapisywałem, żeby kiedyś tam dostać pojedynczy dostęp do czegoś, czego już dawno nie pamiętam! Ratunku!
Tak, wiadomo, Web2.0 ogólnie jest niefajny. Nie zmienia to jednak faktu, że eksperyment dowiódł tylko i wyłacznie tego, że ludzie składając życzenia posiłkują się datami zapisanymi “gdzieś”.
/moje czysto osobiste odczucie po bardzo gęstej zupie z lanymi kluskami, ziemniakami i skwareczkami (pychota:)/ rzecz w tym, że eksperyment ten nie tyle czegoś dowodzi lub nie, a po prostu ukazuje/obnaża płytkość tego całego friend-owania, bo przyjaźń, to poważna rzecz jest. wydaje mi się jednak (wiedzę opieram na jednym z odcinków serialu rodzinka.pl, bo jak wspomniałem konta na zbuku nie mam), że w polskiej wersji nie są to przyjaciele a znajomi. a znajomi jak to znajomi … chyba każdy z nas wie jak to z nimi czasem jest:)
Ten eksperyment niczego nie dowodzi. Gdybym ja powiedziała ci (ustnie) – dzisiaj moje urodziny, też pewnie byś złożył życzenia.
Wiesz ,kiedy byś powiedział – pora unierać? Gdybyś zmienił swoją datę na FB a Mysza ci z Londynu złożyła życzenia – w niewłaściwym dniu
Nie rozumiem. Że niby dzieci pamiętają daty urodzin rodziców? Bez przypominacza?
A ty nie pamiętasz? Nie chodzi mi o przypominanie, ale: kiedy wiesz, że ktos urodził się 15 maja to “przypominanie” 9 grudnia bierzesz za pomyłkę
Żal nic tu nie pomoże,
Łzy twoje i mój płacz.
Spal żółte kalendarze,
Żółte kalendarze spal.
@ Atticus
Dlatego nie używam żółtych 😉
Nie masz konta na fejsie, to nie istniejesz
🙂
Najlepsze zyczenia z okazji zmartwywstania!
szajka nocnika (harpia, już dobrze o co chodzi wie:), czyli <a href="w odpowiedzi samemu sobie. hłe hłe hłe – do jest dopiero durnota. no i jak zwykle spierdoliłem. i nie poprawię. za chuja. nie. i kropka. eee
tu: ufka mi sie przypomniała/wymedytowała/po nitce do kłedba i morda mi się roześmiała a roześmiała, to ładne słowo jest:)
gdy widzę słowo określające męskie przyrodzenie pisane słownikowo czuję się jakbym był na – przepraszam za wyrażenie – salonach … np na sali balowej w hotelu… Czyli trochę nieswojo …
z cyklu brzmienia
a ja myślałem , że chodzi o ten dym …
😉
i dobrze myslałeś. choć dym, jest tu tylko bonusem:)
mam:) czyli pytanie do pana ambasadora🙂
i jeszcze jeden link:)
a w nazwie pliku – bida – zajebiste:)
utwór setny, z listy, którą w całości dziś przesłuchałem krzątając się po mym gabinecie, czyli esemesa właśnie otrzymałem:
– chleb (tylko z peesesu)
– 0,5 kg boczku takiego do smażenia (cebula jeszcze “swoja” w domu jest)
– zeszyt a4 kratka (a z matmy jedynka będzie)
– wędlina (plazderków kilka sam jeszcze nie wiem czego)
– surówka (z niechęcią, ale niech tam będzie)
– sok (jakiś tam “spiżarce” widziałem więc tylko jeden)
– coś słodkiego (śliwki nałęczowskiej nie kupię – dobra, ale droga przeraźliwie)
– kabanosy (wiem które. drogie)
– wypłać 200zł (a premię mi w tym miesiącu … przeksięgowali na luty. amen.)
… i przełożyłem seans na sobotę, bo co będę przed szereg wychodził.
utwór setny – setny utwór, czyli ach te błędy.
no właśnie – błędy. aż mnie wczoraj (na przyśpieszonej jednak premierze wcisnęło w kanapę. a może to zamierzone było? cholera, ale, o co się rozchodziło, i która to właściwie scena była?) i już nic nie było takie same. choć przyznaję szczerze, że [tu się zatrzymałem na dłuższą chwilę – fatalne warunki drogowe, czyli pada, wieje, … zadymia. no i, bo bym zapomniał, wiosna lato jesień zima nic roweru nie powstrzyma – podziw i szacunek dla dojeżdżających rowerem do pracy. każdego dnia widzę takie i takich.] że że, że to wszystko to dupa jest. aaa a może i komuś to w czymś pomoże? i herbata mi się wypiła … zaparzę kawę, bo para, to mi się jeszcze nie skończyła. durnota. … ale jeszcze komentarza nie przesyłam. może jeszcze coś dopiszę.
muzyka i … są sceny … gdzie lepiej trzymać pilota przy sobie, tego właściwego pilota, żeby wam nikt nie ściszał gdy aktorzy drą mordy a drą, bo żartów, to tam czasem w ogóle ni ma. amen.
proszę podziwiać 🙂
https://twitter.com/zaplutyzsalonu/status/293085728429203456
piękne trofeum:) – gratuluję.
chciałbym trochę optymistycznie , ale cóż można na taki widok https://twitter.com/zaplutyzsalonu/status/293403048406028289
tego mi właśnie trzeba było, czyli to, com se umyślał dni kilka temu na pokrytej śniegiem łące – życie ma tyle najróżniejszych wątków a i tak zawsze kończy sie śmiercią – to pocieszające:) ba! mnie nawet myśl ta wprawiła w radosny nastrój; krótki to krótki, ale zawsze …
jesteś pewny , że tak się kończy … moim zdaniem jest nadzieja : https://twitter.com/zaplutyzsalonu/status/293471779291291648
są tacy, którzy twierdzą, że to kręcenie się w kółko, to po prostu … udręka;)
etam … tylko chyba zblazowany Wańka-wstańka tak twierdzi..