W tym istotnie “zręcznym” exposé kasa nie zgadza się notorycznie. Także w skali macro. Ambitne plany redukcji długu nie mają pokrycia w proponowanych środkach.
PDT obiecał, że dług publiczny spadnie za rok do 52% PKB, 47% na koniec 2015 r., 44% w 2020. Potem ma spadać mniej więcej o punkt co dwa-trzy lata. Pięknie. Tym liczbom względnym trzeba jednak nadać wartości bezwzględne i zapytać: jakim cudem?
Ostatnie półoficjalne dane dotyczą II kwartału (zadłużenie) lub 2010 roku (PKB). Śmiem je tutaj ekstrapolować: dziś dług sektora finansów publicznych to jakieś 795 mld zł, zaś PKB – 1470 mld, mamy zatem zadłużenie wynoszące 54.1% PKB. Uśredniając różne prognozy realnego wzrostu PKB oraz inflacji przyjmijmy raczej optymistycznie, że do końca roku przyszłego PKB wzrośnie nominalnie o 6% i osiągnie wartość 1560 mld zł.
Oznaczałoby to, że dług SFP mógłby wynieść na koniec 2012 roku… 811 mld zł, a zatem przez 13 miesięcy wzrosnąć o 16 mld, gdy obecnie rośnie o tyle przez kwartał. Innymi słowy premier nam obiecuje, że przyrost długu spadnie czterokrotnie w porównaniu z rokiem obecnym, z około 60 do 16 mld zł. Jak Donald Tusk chce to osiągnąć? Które z zapowiedzianych przez niego oszczędności mogą dać tak gigantyczne efekty? Jak to się ma do planowanego na 2012 r. deficytu samego tylko budżetu centralnego w wysokości co najmniej 35 mld zł?
Nie chciałbym być w skórze ministra finansów na najbliższej konferencji prasowej.
Aktualnie rosnie przez 3 kwartaly o 22mld. na rok 2012 jest dalsze zaciesnianie pasa. Dodatkowo wieksze wplywy. Ale teraz to wruzenie z fusow. wszystko mozna sobie policzyc a rzeczywistosc i tak zweryfikuje
Wg danych MF dług wzrósł w pierwszym półroczu o circa 40 mld…
chyba mi sie wykonanie buzetu pomylilo. rzeczywiscie aktualnie (na koniec sierpnia) jest co kolo 60mld.
Pewnie cos wyczarują 🙂
Och, na pewno znów coś wyczarują. Tak jak niedawną “konsolidację” kwoty długu.
A nie możesz edytować tytułów?
Może po prostu “Chwalę Tuska I”, Chwalę TuskaII…Chwalę Tuska XXII”
:))
Mogę, ale nie chcę 🙂 To jak poprawianie historii.
O sorry….myślałam, że się wpisuję w innym wątku. No, ale wyprodukowałeś tyle
Się czepiasz. Jest o czym, to piszę.
Witam serdecznie po przerwie.
Ja się wciąż jeszcze dziwię, że można bezkarnie sprzedawać takie bajki i nie zostać natychmiast zdemaskowany jednym celnym pytaniem, za którym polecą następne, swoisty krzyżowy ogień, aż do ciężkiego nockout’u przedstawionych danych.
A jednak takie pytania nie padają…
Dlatego nie spodziewam się wiele po tej konferencji prasowej. Jeden unik i pstryk, następne pytanie już dotyczące innego, tak samo pobieżnie potraktowanego problemu.
A co do problemu zadłużenia, PKB i deficytu.
Według mnie absolutnym, niepodważalnym tabu jest tak zwany “wzrost gospodarczy”. Coś co ma bezwarunkowo być i jak jest, to dobrze, a jak nie ma, to źle.
Kro by się tam zastanawiał, co się na ten “wzrost” składa. Przez 4 lata udział wydatków publicznych w PKB wzrósł z 43 do 47,5 %.
A wzrost wydatków o 1 punkt procentowy to wzrost PKB o niemal 0,5%.
No to i mamy “wzrost gospodarczy”. Dzięki wydatkom, których zbilansowanie niewystarczającymi wpływami pokrywane jest pożyczkami.
No cudny mechanizm. Keynes byłby dumny.
“…i zapytać: jakim cudem?”
Wywiad Roberta Mazurka z Pawłem Piskorskim “Donald wie, że otaczają go durnie” – całość w jutrzejszym “Plusie-Minusie” Rzepy:
“RM: To co, Tusk stracił ambicję?
PP: On nie kreuje zmian, nie wyznacza ich kierunku, tylko odpowiada na to co się dzieje. Przychodzi Rostowski i mówi; “Olaboga, Eurostat wykazuje, że mamy już 57,5 procent zadłużenia a nie mamy już dywanu, by to zamieść!”. Co wtedy robi Tusk? Szuka z ministrem kolejnej sztuczki, by to jakoś schować.”