Biorę przykład z szefa naszego MSZ. Ponieważ nie mam rzecznika, wywiadu udzielę sam sobie. I opunlikuję na swojej stronie. Czyli tutaj. Zaczynamy.
— Jaki był ten rok?
— Do d*.*.
— Jaki będzie następny?
— Oby był lepszy.
Czego i Wam życzę. I Świąt w cieple ducha.
Dzięki Panie Krzyśku.
Niech wszystko co zawiłe i trudne wyprostuje się.
A 2014 po prostu musi być dużo lepszy. Nie ma innej opcji 🙂
Pozdrowienia dla Pańskich dzieci, mamy, bliskich.
@ Krzysztof Leski
Dzięki za życzenia.
Właśnie mam za sobą pierwszą “partyzancką” Wigilię – w szpitalu.
Byliśmy już dziś przed południem u Teściów w Zamościu, ale nie dopiliśmy nawet kawy – gdy okazało się, że trzeba się skonsultować pilnie (bardzo pilnie) z naszą panią doktor.
Po chwili rozmowy – decyzja była jedna: wracamy(!) Konieczne było USG. Zamość to jednak w tej sytuacji był “obcy grunt”.
Po południu już byliśmy na oddziale. Na szczęście bardzo przytomna ekipa doktorów – komplet badań i po kilku godzinach konkluzja: nie ma niebezpieczeństwa, ale ponieważ to prawie piąty miesiąc, to nie ma żartów – konieczna kilkudniowa obserwacja.
Więc razem z M do domu po “wyposażenie szpitalne” dla Żony.
Przynieśliśmy jej też w termosie barszcz z uszkami (jedyne co było w domu, przecież mieliśmy być w Zamościu!).
I tak dzieliliśmy się opłatkiem na ławce szpitalnego korytarza.
A uszka smakowały wręcz symbolicznie…
Zawsze mówiłem, że w Świętach nie chodzi o jedzenie i picie.
Zatem – świątecznego Pokoju życzę, Tobie i Twoim…
I zdrowia…
Drogi Krzysztofie!
Z okazji świąt Bożego Narodzenia dziękuję za te mądre wpisy, którymi nas obdarowujesz, zapewniam o nieustannym śledzeniu oraz życzę zdrowia, radości, wspólnoty, dobrych zdarzeń i poprawy losu w roku przyszłym.
Pozdrawiam,
Leszek
Wszystkiego dobrego dla Ciebie i czytelników bloga.
Myśmy się w końcu przed świętami przeprowadzili do w 90% skończonego domu – ale po prostu skończyła nam się cierpliwość. I tak w dosyć partyzanckich warunkach (od całego tygodnia “zadomowieni”) przyjmowaliśmy rodzinę w pierwszy dzień świąt. Ale jest nieźle. Jeszcze tylko trzy ekipy mają poprawki do zrobienia (nie licząc oczywiście masy rzeczy zostawionych “na przyszłość”) a ja powoli doprowadzam do używalności to co sam jestem w stanie… Także dla nas ostatni rok nie był zły, choć ostatnimi czasy strasznie w niedoczasie.
@ follow/ “I tak w dosyć partyzanckich warunkach…”
Czas na oddziały regularne.
A swoją drogą – z własnego doświadczenia wiem, że jedną z najtrwalszych form kulturowych ludzkości (obok różnych “kultur pucharów lejkowatych”) jest jednak “kultura pudeł tekturowych”. Przestrzegam 😉
I trzymam kciuki!
Przepraszam – nie było moją intencja nawiązywać do “partyzanckiej” Wigilii której Wy doświadczyliście, nie ma żadnego porównania… Cieszę się że wszystko w porządku i życzę, żeby kolejne miesiące obyły się Wam bez (choćby i fałszywych) alarmów.
Co do pudeł, to staramy się sukcesywnie depudłować, ale 1/3 zawartości mieszkania wciąż jest na Ursynowie. Obawiam się więc, jako że są to rzeczy mniej potrzebne na co dzień, że ową formę kulturową w jakimś choćby stopniu popielęgnujemy (btw. opisy zawartości na naszych pudłach to same w sobie rodzaj historii przeprowadzek. Wiele z nich to już weterani – przeszły z nami 3, a kilka i 4 przeprowadzki)
@ follow / “weterani – przeszły z nami 3, a kilka i 4 przeprowadzki”
Order Czwartego Pudła – to nawet nieźle brzmi…
Wygląda na to, że Ci się należy!
W nowym Domu – skąd pada światło na Wasze okna w salonie?
z południa, z zachodu a poprzez (otwartą) kuchnie i z północy (hmm), choć na tak postawione pytanie to nie wiem czy poprawna odpowiedź nie brzmi “w zależności od pory, ze słońca bądź latarń ulicznych”… 😉
(zapraszamy jak tylko będziesz/będziecie w okolicy)
@follow/ Słońca
– oczywiście, że chodzi mi o słoneczne światło!
I jego Wam życzę! 🙂