Rośnie kolejny pomniczek pieniactwa z urzędu. Bo jak inaczej nazwać postępowanie w sprawie warszawskiego radnego? Ile publicznej kasy można jeszcze wydać na coś, czemu teoretycznie wszyscy są przeciwni?
Maciej Maciejowski ni brat mi, ni swat. Z zasady trzymam się z daleka od ludzi, którzy używają języka, jakim radny PiS wyrażał swoje zdanie po awaryjnym lądowaniu B767 na Okęciu. Więcej, język taki potępiam. Ale stąd do penalizacji jeszcze kawał drogi, a ja drogą tą iść nie chcę. I do prokuratury apeluję: nie idźcie!
Prokuratura ma prosty wykręt: musimy przestrzegać prawa. Choć w ostatnich latach już wszyscy niemal politycy mają gęby pełne zapowiedzi usunięcia lub modyfikacji art. 135.2 kk (że o art. 212, czyli pomówieniu nie wspomnę) — w sferze czynów nic się jeszcze nie zdarzyło. Odpowiedzialność ponosi więc głównie ustawodawca, ale elastyczna i niejasna konstrukcja obu przepisów pozwala prokuraturze na elastyczność decyzji. Nic nie stoi na przeszkodzie, by po paru godzinach pracy jednego prokuratora odmawiać wszczęcia postępowania “w sprawie”, że nie wspomnę o dojściu do fazy “przeciwko”. Maciejowskim zajmuje się już miesiąc i nic nie wskazuje na rychły koniec.
Co gorsza, oburzenie mediów i jak się zdaje — także prokuratury budzą słowa, których użycie pod adresem czynnego polityka musi być dopuszczalne. “Pajac”, nawet “bydlę” – to oceny zachowania czy postawy moralnej, do których przeciwnik prezydenta ma prawo. Z trudem rozciągam to nawet na “szuję”, choć, powtarzam, sam żadnego z tych słów pod czyimkolwiek adresem bym raczej nie użył. Cisza natomiast wokół tego, co i ja uważam za niedopuszczalne (co nie znaczy: karalne) — “panów z Kremla”. To element polityKKi, zarzut zbrodni stanu, na którego udowodnienie radny nie miałby szans. Taka jednak jest polska rzeczywistość: “dureń” rzekomo obraża, “zdrajca” to jakoby dopuszczalny przejaw “debaty publicznej”.
Pan Gołębiowski dzięki swojemu występowi powinien przede wszystkim poznać w praktyce znaczenie słowa ostracyzm. Oczywiście nie pozna, bo dla czytelników Gazety Polskiej jest zapewne bohaterem.
A tak swoją drogą, to takie dochodzenia o zniesławienie głowy państwa mamy chyba bardzo rzadko i w skali jakiegokolwiek budżetu to pewnie są grosiki.
W skali budżetu państwa owszem, ale w budżecie prokuratury okręgowej to już coś znaczącego. Także rozumianego jako czas, który można by poświęcić na inne sprawy.
Krzysiek, nadal czekam na wyjaśnienie co to znaczy niedopuszczalne a czy tez i czy tez lecz niekaralne.
Apropo zdrady:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,10774654,Narodowcy_przed_13_grudnia_groza_Jaroslawowi_Kaczynskiemu_.html
Tak – jest dla nas bohaterem, oszczednosci trzymamy w brudnej bieliznie, zawsze!, mniejszym bohaterem niz Kiszczak dla czytelnikow GW, ale jak mawial Kiemlicz nie godnismy, niegodni aby nasze slepia kaprawe na te jasnogorskie splendory patrzaly.
Mialem potepic w czambul faceta za ktorego zlamanego szelga by nie dac – ale wlasciwie dlaczego go nie bronic. Przeca najmniej tu o niego chodzi.
Co to znaczy niedopuszczalne a niekaralne?
Niedopuszczalne jest np. puszczanie bakow, ale nie idzie sie za to do wiezienia.
Przez czy też kogo niedopuszczalne.
Na wyspach Toga Goga puszczanie bąków jest nie tylko dopuszczalne ale nawet obowiązkowe.
Wydawało mi się intuicyjnie jasne: to, co uważam za poważne naruszenie zasad, ale co nie powinno być ścigane prawnie.
Nie rozumiemy się.
Na czym ma polegać sankcja za niedopuszczalne?
A może ma jej nie być?
A potrafi pan sobie wyobrazic niedopuszczalne zachowania w miejscu pracy skutkujace jej utrata, ale takie, ktorych prawo nie sciga?
A potarafi Pan sobie wyobrazić inne(pozadsądowe) znaczenie słowa sankcje?(Polecam słownik) Podobnie zresztą słowo kara.
Toż ja się od dwóch dni właśnie Krzyska pytam jakie sankcje (czy może żadne) sugeruje, proponuje za owe niedopuszczalne.
Z trudem rozciągam to nawet na “szuję”, choć, powtarzam, sam żadnego z tych słów pod czyimkolwiek adresem bym raczej nie użył.
Azaliż sięgając do twórczości Mistrzów naszych, Geniuszów, Pisarzów naszego św. Narodu Polskiego możemy znaleźć przykłady użycia słów jeszcze bardziej jędrnych:
“Pierwszy podjazd złożył Polakom wizytę wcześniej, 18 grudnia 1654 roku, i od razu pokazał, czego się należy spodziewać. Ordyńców było półtorej setki, wierzchowców w dwójnasób tyle, bo Tatarzy prawie zawsze chadzali w nabiegi ‘o dwu koń’.
Wzięli ci, co przyszli, sto czerwonych złotych oprócz atłasów w sztukach od JMPana hetmana: jednak murzowie tym się nie kontentowali i owszem mówili, że te upominki ciurom naszym, a nam murzom sobole ferezyje, konie z rzędami. A murzów z kurwy synów dwóch z tymi ludźmi przyszło, jeden w wywróconym kożuchu, a drugi w musulbasie baranami podszytym; a sobolów chcą. Co trzeba rozumieć, gdy jeszcze sama starszyzna przyjdzie…”
Paweł Jasienica “Rzeczpospolita Obojga Narodów”, cz. II “Calamitatis Regnum”.
Naówczas nie były to słowa jędrne…