Jak to najczęściej bywa w sferach tylko częściowo mierzalnych liczbami – przesadzają ci, wedle których tegoroczne wybory parlamentarne przyniosły szokująco dużo głosów nieważnych. To oczywiście zależy od punktu widzenia, choć na pewno warto przemyśleć, skąd wziął się wzrost.
Wszyscy porównywali wynik tegoroczny z tym z 2007. Ale to nie wybory 2011 są głównym sprawcą tej różnicy – to raczej w 2007 głosów nieważnych było wyjątkowo mało. W tym roku padł rekord w liczbach bezwzględnych, lecz procentowo nie ma ani rekordu, ani wyniku, który by znacząco odbiegał od średniej.
1991 | 669 347 | 5.63% |
1993 | 619 359 | 4.30% |
1997 | 528 147 | 3.88% |
2001 | 541 483 | 3.99% |
2005 | 440 227 | 3.60% |
2007 | 335 532 | 2.04% |
2011 | 680 524 | 4.52% |
Źródło: obwieszczenia Państwowej Komisji Wyborczej.
PS. Donoszę przy okazji, że chyba mi się wyczerpały pomysły na powyborcze tabelki, co powinno ucieszyć więkzość Czytelników – Polak za cyferkami nie przepada, nieprawdaż?
Widiczna jest tendencja i w bezwzglednych, i wzglednych liczbach do spadku do roku 2007. Ryzykuje, ze moznaby ja tlumaczyc “otrzaskaniem sie” z glosowaniami, a jesli nie tlumaczyc to sie tym wywinac. Wobec niskich frekwencji z reguly i wysokiej w 2007 podziw musi budzic rozgarniecie glosujacych w 2007, jesli prawdziwa jest intucja, ze glosowania sie uczymy.
I z nagla – nauka w las.
Dlatego też sądzę, że PKW powinna się nad tym zastanowić. Wstępnie słyszałem opinie, że mogła się do tego przyczynić zmiana ordynacji senackiej, ale to rozumowanie kiepsko do mnie trafia – to nie powinno znacząco wpłynąć na liczbę głosów nieważnych w głosowaniu sejmowym. Zresztą ordynacji jest teraz w sumie prostsza niż była (z punktu widzenia głosującego).
Prędzej mógłbym uwierzyć, że wzrosła liczba tych, którzy chcieli zamanifestować sprzeciw wobec całej sceny, a ordynacja pozostawia im tylko dwie możliwości: absencja lub głos nieważny. Ale zbadać to bardzo trudno. Ciekaw byłbym wszakże, ile było głosów na to wskazujących (cała karta przekreślona, obraźliwy dopisek pod adresem systemu).
No tak. Ale czy ktos kto napisal na karcie dajmny na to: “ryzy ….” manifestuje sprzeciw wobec calej sceny politycznej?;)
No to ja bylbym ciekaw tresci wpisow.
Dobre pytanie 🙂 Aczkolwiek brak wyboru ktorejkolwiek z dostępnych list o czymś by świadczył.
próbując choćby częściowo odpowiedzieć na panów pytania zapodaje linka:)
informuje jednocześnie, że przekreśliłem wszystkie(chyba) listy do sejmu oraz tę jedną wspólną do senatu.
I długopis Ci się nie wypisał?
w tych właśnie okolicach poruszała się myśl moja w czasie pisania wyżej umieszczonego komentarza, mój drogi sknerusie:) zamiast kreślić listy mogłem oczywiście też coś tam dopisać. jakiś tam pomysł nawet miałem, lecz w obecnej sytuacji społeczno-politycznej wydał on mi się przeciwskutecznym:)
generalnie, ustawodawca nie zapewnia możliwości cywilizowanego oddania nieważnego głosu czyli, brak stosownej do zakreślenia kratki:) więc czuje się wykluczony:)
Wywrotowiec.
chyba podobnie myślał pan palikot:) gdy akcja moja nabierała rozpędu wziął i zablokował ruch komentatorów na swoim blogu – menda jedna:) pomijam już to, że nie zainteresowało to nawet psa z kulawą nogą, że o blogerach, czy dziennikarzach nie wspomnę.
Jeśli policzyć średnią nieważnych głosów z wszystkich wyborów, to wyniesie ona 3,99% z odchyleniem standardowym 1,08%. Tak więc 4,52% z 2011 roku to zaledwie około pół odchylenia standardowego od średniej, a zatem spokojnie mieści się w rozrzucie statystycznym 😉
PS. Pozdrawiam na nowym blogu 🙂
Ale w ten sposob gubi sie tendencja.
Fakt, gubi się. Ale proszę zrobić sobie wykres: jeśli odrzucimy dwie skrajne wartości (lata 1991 i 2007), to jest on praktycznie poziomy.
Oczywiście mozna policzyć regresję liniową, ale dla tak niewielkiej próbki błąd będzie zbyt duży, by coś z niej wnioskować.
🙂 Odchylenie standardowe to dla większości upolitycznionych Polaków narzędzie “statystycznych oszustw”. Oni i tak widzą LEPIEJ.
I w tym sensie rok 2007 jest anomalia. Regresja? Ze blad jest wielkoscia zalezna od nazwy zwyciezcy? A to moze…
A w 2007 zwycięzca miał inną nazwę niż w 2011?
O ile siegam pamiecia mial te sama. I wlasnie w tym tkwi urok statystyki. Ze mozna ja dowolnieeeeee wykrecic. W tym tkwi tez urok politycznej pasji, ze mozna ja wykrecic jeszcze bardziej.
ps.
zazartowalem z regresja, bo bedac mizernym statystykiem amatorem nie barzo widze jej walor w tej dyskusji, walor ochylenia zas wydaje mi sie watpliwy z racji na statycznosc.