Tradycja wisi na włosku. Właściwie nie czuję się na siłach iść za 6 dni do Puszczy.
Już od dwóch lat druga połowa trasy to gehenna, bo wysiadają mi rozwalone za młodu kolana. Teraz na dodatek wyskoczył mi jakiś czyrak w newralgicznym punkcie stopy. Jak tu iść?
Jakieś sugestie, propozycje, kontrpropozycje…?
wózek inwalidzki, taczka, sanki – słusze, jak zapowiadają opady śniegu – może do zimy się utrzyma;)
zapalę na najbliższych mi żołnierskich i harcerskich grobach – czuwaj.
Kije trekkingowe odciążą trochę kolana.
Rower? Jednak jakaś dwukółka typu japonka lepsza – współwędrowcy pociągną i będzie na co wałówę zwalić.
W takim razie zapraszam Pana na Marsz Niepodległości, za dni 12.
Ponieważ w mieście to i na ławce przysiąść można(co prawda dzisiaj ich niewiele), i w knajpie przydrożnej się zahaczyć, a i do domu łatwiej wrócić.
Firmowałby Pan a i afirmował swoją twarzą ideę naprawdę dużego formatu, oddzwięk społeczny bardzo się liczy w przypadku osób pańskiego pokroju, a i w atmosferze wytworzonej ostatnimi laty wokół tego przedsięwzięcia miałby pozytywny wydźwięk.
Pozdrawiam
Zróbcie po prostu rajd samochodowy.
W wielu miejscach się tak robi.
Pamiętam taki u “Zaporczyków”.
Na pewno da się zmodyfikować trasę pod kątem dojazdu, a nie wędrówki.
o! i to jest pomysł warty rozważenia.
@ RAJD SAMOCHODOWY
– może nawet przybyliby nowi chętni?
(młodzi kierowcy?)
(Mysza?)
– tempora mutantur et nos mutamur in illis
🙂
Nie chodzi przecież, żeby tam paść, tylko żeby uczcić pamięć.
Dobrych decyzji decydentom życzę!
Nie bardzo się da, chyba, że modyfikacja trasy będzie dość drastyczna. No i wstyd.
drastyczna? – cóż taka potrzeba chwili. no i nie osłabiaj mnie jeszcze ty, czyli mój kregosłup wystarczajaco mocno daje mi w kość.
@ Krzysztof Leski/ “No i wstyd”
Jaki wstyd?
O ile pamiętam to w założeniach waszego corocznego rajdu nie chodziło o to, żeby jak Caruso paść na scenie podczas występu!
Nie przypuszczam, żeby do wybranych przez Was miejsc pamięci nie było dojazdu samochodowego.
Nocny samochodowy rajd “na orientację” może być atrakcyjny nawet w erze GPSów.
A jeszcze przy takiej pogodzie, jaką zapowiadają?
😉
Zapalić światło pamięci na Mogile Powstańców 1863, przy Krzyżu Jerzyków, czy w Palmirach… to się liczy.
Zwróć uwagę, że wielu by chciało, żebyśmy o tym nie pamiętali.
szczególarz ze mnie:
nie chodzi przecież O TO, żeby tam paść
@ “Jak tu iść?”/ PARAFRAZA
Jest rok 1979. Czerwiec. Pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Polski.
Na jej trasie – Nowy Targ.
Wiadomo, że na tę Mszę pójdzie “z gór” kto może.
Mój wujek, mieszkający w Nowym Sączu plastyk, postanawia z grupą przyjaciół, że też pójdą.
Przecież dla nich – znających w okolicy każdą górkę dzięki wyprawom “od lat” – przejście Nowy Sącz – Nowy Targ to nie jakiś “wyczyn”.
Idą.
Zaplanowali sobie dwudniową pieszą wędrówkę przez góry. Pogoda piękna, planują noclegi leśne, albo “po dobrych ludziach”. Niesie ich atmosfera i zaufanie do własnych możliwości.
Drugi nocleg wypada już w takim miejscu, żeby zejść z gór na nowotarską Mszę. Ognisko pozwala spokojnie przebiwakować nocleg w lesie. Taki sen jest zdrowy.
Wstaje wczesny czerwcowy świt. Okazuje się, że razem z nim wstaje… cały las. W nocy, na górce, którą nasi plastycy obrali sobie za “miejsce postoju”, zanocowało jeszcze wielu podobnych wędrowców. Leśne krzaczki robią za szatnie, z plecaków wyciągane są odświętne koszule, na ścieżkach w dół co chwila słychać pogodne turystyczne “dzień dobry!”.
Woda w manierkach i kiełbasa w plecakach to trochę za mało, warto byłoby coś uzupełnić.
U podnóża góry – wieś. We wsi sklep – typowy GS. Sklep “ze wszystkim”. Może będzie świeży chleb?
Wchodzą – a tam dialog, który jest kwintesencją tamtego dnia i tamtego miejsca:
(Babinka w chustce do sprzedawczyni – zatroskanym głosem)
– “Pani, w czym tu iść?!”
(Sprzedawczyni)
– “Wszyscy biorą trampki…”