Przed Kuźmiukiem czoła chylę. Tym razem sprawdził, policzył i także mnie wyprowadził z błędu. Złoty radzi sobie ostatnio gorzej nawet niż forint, nie wspominając o lei, lewie czy czeskiej koronie. Aż do mniej więcej połowy sierpnia było inaczej i nie kryję, że umknęło mi, jak dotkliwe straty nie wobec euro, lecz także na tle walut sąsiadów złoty poniósł w ostatnich trzech miesiącach. Szczegóły tu pominę, bo zawarłem je w “Prawdomierzu”.
Mam pewien dystans do katastroficznych wizji europosła. Nie mogę nie zauważyć demagogii, zwłaszcza w ostatnim akapicie, gdy alarmuje, że łączne zadłużenie zagraniczne Polski sięga 70% PKB i to jakoby dlatego spada nasza wiarygodność. Kłopot w tym, że liczne czołowe i mniej czołowe kraje mają ów dług wyższy niż 100%, a nawet sięgający 200% PKB i nic strasznego się nie dzieje. Zabawne na tle zwyczajów współczesnych rynków finansowych są też próby Kuźmiuka, by wkręcić w to Tuska i zasugerować jego współ- lub wręcz odpowiedzialność za problemy. Podobną próbę podjął już w czerwcu, wtedy zresztą strzelając arytmetyczną kulą w płot.
Ale zjawisko jest zastanawiające. Polskie wskaźniki są niemal w komplecie lepsze niż węgierskie (jedyny chyba wyjątek to deficyt budżetu), ratingi korzystniejsze, numerologia Tuska na tle zagrywek Orbana to pikuś — a rynki swoje. To oczywiście jest sygnał ostrzegawczy, jakkolwiek możliwości polskiej odpowiedzi są niestety ograniczone. Dobrze byłoby jednak poszukać przyczyn zamiast snuć propagandowe bzdury, jak pewien prorządowy ekonomista, o którym wspominam w “Prawdomierzu“.
PS. Przez czystą złośliwość linkuję blog Zbigniewa Kuźmiuka na onecie, choć ten sam post w s24 pojawił się minutę wcześniej 🙂
dziwne, że prawdomierz nazywa posła Kuźmiuka europosłem. Widać nie na bieżąco są.
Z tego co ja slyszałem to powód jest taki, że mamy większy i płynniejszy rynek np. akcji na giełdzie, które można szybko zbyć i wycofać się z rynku. Ale czy tak jest rzeczywiście? Trudno powiedzieć.
“Europoseł” – Sam musiałem tak napisać, a dlaczego – nie mam pojęcia 😉 Argumentem o “największej płynności” rzucił też przed chwilą we mnie Adaś Jasser. Ale to nie nie przekonuje. OK, gdy waluty regionu się umacniały w 2007-2008, złoty też zyskiwał najwięcej. Ale nie w tym stopniu, w jakim teraz traci.
No cóż – dopisek jest złośliwością do kwadratu. Ale skoro musisz 🙁
Muszę 😉
http://www.economist.com/blogs/easternapproaches/2011/11/polands-appeal-germany?fsrc=rss – za to w polityce coś nam wyszło.
Chciałbym zobaczyć liczby nt. “gorącego pieniądza”, czyli inwestycji w krótkoterminowe aktywa w 2010. Polska była gwiazdą 2010, więc pewnie dużo instytucji kupiło wtedy jakieś aktywa, a teraz spieprzają z “rynków wschodzących” do bezpiecznych aktywów.
Gdybyśmy byli aż taką gwiazdą krótkich inwestycji w zeszłym roku, złoty musiałby to odczuć, a tak raczej nie było.
BTW, oto Reuter “prognozuje”:
Niekoniecznie. Jeżeli napływ był rozłożony w czasie a odpływ to ostatnie 3 miesiące to mogło się wtedy nie odbić a teraz efekt jest powiększony przez to, że warunki na rynku zmieniły się nagle.
Poza tym w Prawdomierzu podajesz, że złoty spadł względem bułgarskiej lew. Tymczasem Bułgarzy utrzymują, podobnie jak kraje bałtyckie, sztywny kurs euro, to jak miał nie spaść?
OK, w sprawie lewy wpadka 🙂 Naprawdę nie odnotowałem. Natomiast leje, korona czeska – zadziwiające.
BTW, Adaś Jasser ciągnie wykład na twitterze:
No, powiedzmy 😉 I jeszcze: