Siedzę i piszę. A raczej zastanawiam się, co tu napisać, skoro zlecenie brzmi” Zanalizuj nic”. Dokładniej, mój ulubiony “Dziennik Polski” zażyczył sobie… analizy sytuacji w klubie SLD w związku z wyborem szefa tegoż klubu.
Kalisz czy Miller? A co za różnica? Jedyne, co może bawić lub smucić, to fakt, iż oto w 2011 r. o stołek ów walczą dwaj faceci, z których jeden do PZPR należy od 1978, a drugi zapisał się już w 1969 i dochrapał członkostwa w politbiurze. Dla obu lewicowość istnieje wyłącznie w sferze werbalnej, obaj zaliczani są do “lewicy kawiorowej”, a na scenie trwają, bo obaj “mają gadane”. Reporter TV idzie do nich jak w dym po atrakcyjną, 20-sekundową setkę, choćby pozbawioną treści merytorycznych. Nie pomstuję, stwierdzam fakt: obaj mają ten dar, którego wielu mądrzejszym los poskąpił.
Ktokolwiek zostanie dziś szefem klubu SLD, ktokolwiek wygra wybory na szefa partii 29 października, nie będzie to miało żadnego wpływu na politykę SLD w najbliższej kadencji. Politykę tę ustalać będzie bowiem Janusz Palikot. To z nim SLD będzie toczyć dramatyczną walkę o rząd dusz na lewicy. Cokolwiek Palikot zrobi, SLD będzie musiał się odróżnić, nagiąć ideały i pokazać, że jest “inaczej” i “lepiej” lewicowy. Dziś więc SLD nieomalże broni krzyża w Sejmie i powątpiewa w sens opodatkowania Kościoła, ale chętnie się z Palikotem zamieni, gdy ten przerzuci ciężar starcia do innej sfery.
Nic się nie dzieje, nic się nie zdarzy. A ja siedzę i próbuję to “analizować”. Koty pomagają mi, jak potrafią, tocząc całkiem nieideologiczną walkę o miejsce na moich kolanach. Nie idzie mi, więc składam ten publiczny donosik na “DP”, bo nie ma to jak odreagować stress na blogu.
A nie jest tak, ze wybor ten bedzie decydowal o nasyceniu “kwasniewszczyzna” polskiej polityki, czy polskiej umownej lewicy? Czy nie jest tak, ze wobec ryzyka kryzysu wladza potrzebuje naczynia do ktorego mozna atrakcyjnie sie przelac, tak aby najmniej mozliwie uronic?
Uwazam, ze pewna stawka, choc mgliscie to widze jest komfort opozycyjnego Pis.
Kwestia gustu. Moim zdaniem o niczym nie zdecyduje.
Mimo wszystko SLD zdobylo ciagle niebagatelny wynik doswiadczajac czegos, co nazywa sie w Polsce i to takze w gabinecie premiera “wajcha”, a scislej jej przestawienia.
To, ze nie jest to SLD na miare tego z 2000 r, nie oznacza jeszcze, ze sprawa dotyczy zupelnej pietruszki.
Wolalbym osobiscie, zeby w zapasy z Palikotem mial interes wchodzic SLD, a nie Pis.
Dlaczego PiS miałoby wchodzić w zapasy z Palikotem? To będzie tylko rytuał.
Spodziewam sie, ze Palikot bedzie skutecznie Pis prowokowal np. szargajac pamiec o Lechu Kaczynskim. Wiec nie taki do konca rytual. Rytual rytualowi nierowny. Za rytualne uwazam np. przecieki ze “Donald byl wsciekly”, odzywki o L. Kaczynskim, czeste czy nie, juz dla mnie pojecia rytualu nie wypelniaja.
To nie jest tak, ze Pis nie ma rytualnych zachowan. Ale rzecz nie lezy na styku z palikociarzami, bo z definicji rytual jest wyprany z emocji.
Jezeli uzanmy, ze prawdziwa walka zapasnicza jest pomiedzy Kowalskim, a Wisniewskim, to dla czystosci regul tej walki, fakt, ze Wisniewskiego gryzie po lydkach Nowak nie jest kategoria rytualna. Tak mi sie po prostu wydaje.
I teraz w osobie, a moze i tu zgoda w kierunku, jaki obierze nowy przewodniczacy SLD widze przestrzen na wieksza lub mniejsza politycznosc nowego sejmu. Kalisz jest pieczeniarzem, Miller jest za starym wroblem, zeby taka rola sie zadowolic.
Obojetny mi jest w gruncie rzeczy los SLD, uwazam tylko, ze jest jest szansa, zeby zginal niech odbedzie sie to z korzyscia dla celow, jakie uznaje za warte moego glosu.
Oby zniknął na śmietniku historii. Ale wciąż nie rozumiem, dlaczego Palikot ma być istotny dla PiSu. To nie jest ten sam elektorat, a w hasła Palikota bić łatwo odwołując się do spraw drogich wyborcom PiSu.
Oby. Pytanie tylko ile w miedzyczasie potrafi zniszczyc, zepsuc i ugnoic.
Elektorat nie ten sam. Rzecz w tym, ze Palikot moze robic to na czym wyrosl, czyli wyreczac Tuska w ciosach ponizej pasa. Elektorat Tuska przytaknie. Palikota sie zachwyci. Pisu zniesie. A nieglosujacy, tacy pozostana.
Czymze sa sprawy drogie wyborcom Pisu, jesli latwo nimi bic w Palikota, o ktorym chwile wczesniej pisze pan, oby zniknal na smietniku historii? Problem nie w tym, ze sa to rzeczy drogie wyborcom Pisu, tylko w tym, ze wielu innych na nie zobojetnialo. A rzeczy te nazywaja sie po krotce normalnosc.
Na śmietniku historii widziałbym i Palikota, i SLD.
Nie watpie. Ja rowniez.
Sam sobie odpowiedziałeś. Zadzwoń do Millera i Kalisza – oni mają gadane to Ci w 20 sekund zanalizują sytuację, a Ty będziesz miał tekst… 😉
“Zanalizują”? Nie wyrażaj się 😉 a tyle mogą.
nie zgadam się. Wybór między Kaliszem a Millerem to jednak wybór miedzy rozpieszczanym przez życie Kaliszem a człowiekeim , który mimo wszystko troche w skóre (nie przeczę , że i z własnej winy) w polityce dostał. Co by nie powiedzieć Miller to chyba twardszy zawodnik.
No i pomija Pan osobę Olejniczaka… Miller go nie cierpi, a Olejniczak podobnie jak i Miller chce się odegrać… Niby różnica wagi ewidentna ale może byc ciekawie jesli zakulisowo tego nie ustalą..
A co do losu SLD – jesli antyklerykalną część elektoratu przechwyci Palikot , a część socjalną (jak pokazują badania w dużej części chodzącą do kościoła) przejmie PiS to rzeczywiście los Sojuszu jest przesądzony…
Rysio Tęczowy Jaguar Kalisz – pieszczoch losu.
Jednak i Rysiowi się nieraz dostało w skórę, choćby od Niesioła: “Te dwa pornogrubasy Kwaśniewski i Kalisz.”
eee tam… To pieszczota słowna była 🙂 Mnie raczej chodzi o to , że w życiu politycznycm Miller był i na wozie i pod wozem… To , że się znowu na niego wgramolił o czymś jednak świadczy…
@zapluty: ok, czymś się Miller od Kalisza różni, ale to w tym kontekście mało istotne. W szanse Olejniczaka nie wierzę, choć w tekście dla “DP” o nim wspominam.
Niech się Pan nie przejmuje i napisze, że i tak nowe wybory będą. Została wszak na Korwinie uczyniona przesada lekka?
Nie znam tu jeszcze Pańskich typów, choć domyślam się nieco że powtórki Pan nie obstawia…
Nie, w powtórkę nie wierzę. Zawsze jest opcja, że “nie wpłynęło znacząco na wyniki” 😉
Ale żeż kurczę, żeby można było tak sobie odwalić partię z wyborów…
Tego nie było chyba jeszcze?
Ano, nie było.
Jakaś różnica między nimi jednak jest. Kalisz jednak bliżej Kwaśniewskiego (co prawda nie wiem, czy jeszcze za Kwaśniewskim coś stoi)a Miller samotny jak palec. Bo w te gesty wyborcze specjalnie nie wierzę. Ale fakt – i ten i ten to mała różnica.
No patrz jednak ile może Kaczyński:))
Żeby nie wymachiwanie TS to w sejmie byłaby Piekarska, a Kalisz być może poza.
A kto wie, komu dziś Kwach użycza swych łask? I czy mają one znaczenie?
“Czy jeszcze za Kwaśniewskim coś stoi”
Jolka stoi.
A kto ją tam wie? “Gwiazdą” jest, na siebie gra.
Jest chyba różnica.
Obaj oczywiście należą do tzw. “lewicy” w odmianie polskiej, z przyczyn hisotryczno-towarzysko-koniunkturalnych. Ale chyba się różnią co do możliwych kierunków.
Kalisz już poszedł w kierunku tęczowej nowej lewicy. Millera tańczącego na platformie gej-parady jakoś sobie nie wyobrażam.
Gdyby Miller został szefem, sądzę, że zatańczyłby wszystko i wszędzie, gdyby miało to podnieść słupki. Za nisko one, by można było wybrzydzać.
Anioł mu się przyśnił:)))))))
Chyba Anioł Strącony
Nie za bardzo się na tym znam 😉
Ach, ach, Miller.
jednak Miller
Patrz, byłem szybszy o 4 minuty 😉
Ja wieszałam pranie. To ważniejsze niż wybory w SLD
Ależ bez porównania ważniejsze.
Cieszę się, że dzisiaj jesteś w koncyliacyjnym nastroju:)
Nastrój nie ma nic do rzeczy – hierarchia wagi spraw jest oczywista, bez ironii. I dzieci, i pranie, i koty nawet dużo ważniejsze od telewizora.
Nagiąć ideały? Ideały? SLD? 😉
Werbalnie deklarowane. Taki skrót myślowy 😉
Miller, zdaje się, werbalnie deklaruje swoją sympatię do BCC, mnie to wystarczy;)
Są jeszcze inne rzeczy, o których wiem z dobrych źródeł, że robi werbalnie. No, może raczej… ech, nieważne.
No własnie Miller został szefem klubu SLD…
Sądzę , że sprawa jest jasna…
Nic nie jest jasne. I nie może być, gdy Canon upiera się, że będzie spacerował po klawiaturze właśnie w chwili, gdy się loguję do banku. Psik!
Czyżby zadał kłam twierdzeniu , że pecunia non olet i wyczuł , że warto zajrzeć na konto ?
Nie dałem mu czasu na odpowiedź. Teraz Gizmo pilnuje klawiatury, ale z bezpiecznej odległości 15 cm.
No to nieźle.. nie dość , że koty wytropiły pieniądze, to jeszcze pilnują by je Pan zbyt pochopnie nie wydał 😉
Ja też widzę różnicę mięczy Millerem a Kaliszem. I nie chodzi o gabaryty.
Gdyby w 93 bądź w 95, w skutek trochę innego potoczenia się dziejów, potraktowano 4/6 lat wolności jako wstydliwy incydent i rektywowano PRL (z całym represyjnym inwentarzem), Millera wyobrażałbym sobie na jego czele, Kalisza jakoś mniej.
Wtedy tak. Dzisiaj… Nie widzę znaczących różnic. Tym bardziej, im bardziej Kalisz w wywiadach ostatnich godzin dowodzi, że te różnice są.