Nie wiem, czy ktokolwiek spodziewał się, że obie polskie drużyny w Lidze Europejskiej wygrają dziś swoje mecze. Poziom ligi krajowej nijak tego nie uzasadnia. Poziom, który się w tym sezonie wyraźnie wyrównał – ale poprzez równanie w dół, a nie w górę.
Rzut oka na tabelę TME wystarcza, by zorientować się, że choć za nami 2/3 rundy jesiennej, szanse na mistrza jesieni ma wciąż połowa drużyn. To efekt rozlicznych niespodzianek, które jednak nie były efektem znakomitej gry teoretycznie skazanych na porażkę, lecz żałosnej nieporadności faworytów. Zwłaszcza Legia potrafiła przegrywać mecze grane z pozycji faworyta, u siebie, nie stwarzając dosłownie ani jednej sytuacji podbramkowej.
Komplet punktów w jednej z kolejek LE to nie mistrzostwo świata, ale jednak sukces. Wisła po dwóch klęskach tym razem u siebie odprawiła Fulham, który sławą światową wprawdzie nie jest, ale na 8. miejsce w Premier League trzeba przecież zapracować. Legia wygrała w Bukareszcie z drużyną cenioną znacznie wyżej niż polskie, która nie dała cienia szans Śląskowi – a to wszak wicelider polskiej tabeli.
Wisła wciąż zatem ma nieco więcej niż teoretyczne szanse na awans, a sytuacja Legii przed rewanżami (dwa u siebie) jest wręcz niezła, bo wszak z grupy wychodzą dwie drużyny. Sporo wskazuje na to, że drugi rok pod rząd polski zespół będzie grał na scenie europejskiej jeszcze wiosną.
A przecież, powtarzam, nic na krajowych boiskach tego nie uzasadnia. Wrodzone malkontenctwo, które mi często wytykacie, sprawia, że zamiast się cieszyć myślę, co będzie, gdy rozbudzone ponad miarę apetyty mogą za nieco ponad pół roku zderzyć się z brutalną rzeczywistością podczas Euro 2012.
> “rozbudzone ponad miarę apetyty”
pamiętam, że gdy Izrael ewakuował do siebie jakieś dwanaście tysięcy czarnoskórych współwyznawców – falaszów – z głodującego Sudanu (Operacja Mojżesz, 1984, most powietrzny) – to ci chudzielcy na lotniskach w Izraelu dostawali tylko cztery herbatniki petit-beurre.
Gdyby dostali więcej jedzenia na puste żołądki – mogliby nawet umrzeć…
Piszesz o rozbudzonych apetytach – które ja nazwałbym “postem”. Obawiam się, że gdy Orły Smudy strzelą siódmego gola na bohaterskim Ełro… wszyscy zaczniemy rzygać. Ze szczęścia.
Powiedz mi, bo Ty się znasz – znasz kogoś kto wierzy w wyjście Polaków z grupy, na tym przedstawieniu do budowania stadionów bez schodów?
Orły Smudy strzelą siódmego gola
Chodzi o siódmego gola w ogóle czy o siódmego gola na euro? Bo siedem goli na euro to już może oznaczać półfinał.
> “może oznaczać półfinał”
marzyciel czy żartowniś?
siódmy gol na Ełro – i rzygamy… co za straszna wizja…
Jakoś dziwnie spokojny jestem, że nam nie grozi.
Wliczasz samobójcze?
> “wliczasz samobójcze?”
Twój spryt o te porze mnie buduje!
Jak motor na nitro…
Oczywiście, że wliczam. Gol to gol 😉 W naszej sytuacji nie można inaczej.
Skoro tak, to siedem przestaje być nierealne. BTW, czy przy samobójach też się zalicza asystę?
A przy harataniu w gałę w ogóle “zalicza się asystę”? W polskiej reprezentacji goli jest tak mało, że trzeba ewidencjonować każdą okoliczność – ergo: zalicza się! 😉
Pewnie, że się zalicza. A niedługo będą pewnie uwzględniać trzy ostatnie podania.
To w naszej lidze do statystyk okołobramkowych głównie będą się wliczać zawodnicy drużyny przeciwnej.
Co potwierdzi starą prawdę, że futbol jest grą błędów.
It’s coming home, it’s coming home, it’s coming…
🙂
@ testigo: Kogoś pewnie znam, ale o tym nie wiem, bo szczerze mówiąc nie pytałem…
Panowie, zmuszony jestem przywolac Was do porzadku!
Jestescie kibicami polskiej druzyny narodowej! Kibice zadnej innej druzyny narodowej na swiecie nie moga tego o sobie powiedziec. Zastanowcie sie prosze nad tym!
Zastanowiłem się. I co? 😉
Hmmmm. No wlasnie?
No właśnie nic… Zero patriotycznego uniesienia.
Prosze wejrzec gleboko, ale z zaskoczenia.
To mi przypomina przypowiastkę o Wszechmogącym i Wszystkowiedzącym: Niech zbuduje takie pudełko, żeby nie wiedział, co w nim jest…
A jednak da sie.
Zgodzi sie pan chyba, ze Samuel Langhorne Clemens byl grafomanem?
Podczas gdy nie spodziewam sie, ze przeczyl pan iz proza Marka Twaina miala ogromny urok.
Mam racje?
Hm, pewien urok – zapewne, ale niespecjalnie przemawiający do mnie. Za młodu zaczytywałem się Grahamem Greene.
A czyjej muzyki woli pan sluchac Eltona Johna czy Rega Kennetha Dwighta?
E.J. nie znoszę, o R.K.D. nie słyszałem 🙂
No dobra, to z innej beczki. A bodaj czy o tym juz nie rozmawialismy. Co widac o 5 nad ranem? Zorze Wieczorna? Czy Zorze Poranna?
Pewnie żadnej…
Clemens to nie kto inny jak Twain, Dwight to wlansie Elton John, a Zorza jedna i druga to Wenus, nawet jesli jej nie widac ;).
Innymi slowy, sposobem na skonstruowanie pudelka, takiego, zeby nie wiedziec co w nim jest – jest identycznosc typu a=b, zamiast zwyklej a=a.
Wiec jesli na moment pan zapomni, ze jak sie przelotnie uslyszy w sklepie: “ta banda patalachow” to oznacza to ni mniej ni wiecej tylko ze mowiacy ma na mysli reprezentacje, to wtedy byc moze wskrzesze sie odrobine frajdy z oglaaia tego badziewia.
Clemens – wiedziałem, Dwight – nie miałem pojęcia. Z Zorzach przyjmuję do akceptującej wiadomości 🙂 Oglądać zaś, na szczęście, nie trzeba 🙂
Ufffffff. No tosmy osiagneli porozumienie. Mimo wszystko odmawiam ogladania meczow polskiej reprezentacji.
Nie,nie dlatego za jakby zauwazyl subiekt Wokulskiego czosnkiem cokolwiek czuc, bo sprawa miala istotnie potencjal skandalu.
Nie dlatego, ze jeden z drugim dwu wersow “O Litwo…” nie wyrecytuja, bo watpie by lepiej to wygladalo w wykonaniu Deyny.
Nie dlatego, ze Smuda chyba odpytuje juz w trampkarzach na okolicznosci na kogo glosuja.
Po prostu uznalem, ze jestem stworzony do rzeczy wyzszych.
Rozumując podobnie – chętnie zerkam co jakiś czas na aktualny wynik w necie.
Nie pozostaje mi nic innego, jak korzystajac z koncyliacyjnego nastroju zyczyc dobranoc.
Dobranoc 🙂
Notabene, odpowiedź na owo pytanie o pudełko powinna brzmieć: zrobiłem, ale nie pamiętam gdzie je położyłem.
Z reprezentacją chyba w podobny deseń 😉
Znakomite 🙂
Wpędzisz nas w szwejkowskie klimaty takimi pytaniami. A rumu akurat, Tuzemskeho, nie posiadam na stanie…
Melancholia nad Fernetem?
Może to jest jakiś pomysł na dżdżystą noc,
ale ja mam trochę zdjęć do obrobienia
😉
Na zdar!
A ja nie mam już nic do obrobienia tej nocy, jeno zasnąć ciężko…
Ja mam tylko do wylania tych kilka lez porannych…
Obrabianie zdjec to niebezpieczne zajecie. Wezmy taki Blow-up Antonioniego?
Lepiej isc spac i losu nie kusic. A ze nie takie?
Jedna z ludowych madrosci powiada: madry nie zauwazy, a glupi bedzie myslal, ze tak trzeba.
jakbyś wiedział
chyba Cię posłucham i pójdę spać…
A rumu akurat, Tuzemskeho, nie posiadam na stanie…
On się teraz Um Tuzemsky nazywa… Pewnie z tego samego powodu dla którego przy Zakopiance na sprzedaż są wyłącznie Scypki.
Dokładnie z takiego powodu.
Widziałem tylko skróty obu spotkań, więc nie jestem pewien, ale mam wrażenie, że w meczu Wisła-Fulham sędzia chyba faworyzował Wisłę – np. czerwona kartka dla fulhamczyka (tak się to mówi?) była raczej nieuzasadniona. Nunez zrobił wielkie przedstawienie, najpierw faulując tak, że sędzia nie widział, a potem padając jak zabity po lekkim odepchnięciu.
Niemniej cieszę się oczywiście z obu sukcesów naszych drużyn! 🙂
Jakiego tam fulhamczyka! Full Chama!
Jeszcze się taki sędzia nie narodził, który by wszystkich zadowolił…
Powiedz to tym, co wieszali (i wciąż wieszają) psy na Webbie… 😉
Ach, Webb, Paduranu… To jak z Kaczyńskim albo Tuskiem. Kogoś trzeba nienawidzieć, żeby uzasadnić własną indolencję.
Kaczyński?… Tusk?… Choć dziś zostawmy odniesienia do polityki i cieszmy się sukcesami polskich drużyn! 🙂
Samo mi tak wyszło 🙂 To zresztą odniesienie nie do polityki, lecz do mentalności.
Laguna. 10 razy lepszy od sedziego krajowego.
Kto zacz?
Jan Laguna jest sędzią piłkarskim. Kiedyś był dobrym zawodnikiem, ale to dawne czasy. Coraz częściej zagląda do kieliszka, ale sobie nie może zarzucić jednej rzeczy: “ustawiania” meczów. Kiedy odkrywa, że prezes Kmita i jego żona nim manipulują, postanawia się zemścić na swój sposób. Razem z Bolem, dawnym kolegą z drużyny, postanawiają “wydrukować” ostatnią kolejkę ekstraklasy i zgarnąć 50 milionów.
z filmu pt. Pilkarski Poker
Cóż, klasyka, a jednak nie oglądałem.
Jan Laguna (Janusz Gajos) sędzia piłkarski, z dna wykopu do którego wpadł ścigając swoją małżonkę Irenę, ksywa “Łapówka”* (Małgorzata Pieczyńska):
“Podziękuj panom, bo bym cię chyba zabił ty kur…o”
*
Prezes Powiśla Warszawa Kmita (Mariusz Dmochowski): “Dlaczego mówisz do niej łapówka?”
Laguna: “Bo gwizdałem kiedyś w jakimś pierdziszewie i podsunęli mi ją jako łapówkę”.
To był pewnie w miarę zabawny film. Ale jakoś nie jestem zwolennikiem polskiej komedii.
Bo to kino rzadko pokazują… Nadto prawdziwe… Jeszcze by kto zechciał tak prezesa, albo innego, pardon, kopacza “przekręcić”…
A wierzysz w podejrzenia, że Radwańska brała udział w zmowie w zakładach bukmacherskich? 😉
> Atticus
Zapominanie to trudna sztuka…
A jakze!
Rowniez zycze spokojnej nocy.
> Radwańska?
A wielu bukmacherów wie kto to taki? Swoją drogą, słyszałem – a i pewnie widziałem w “Żądle” – że najlepsze przekręty robi się na obstawianiu jakiejś tam trzeciej pozycji (co tam było? Lucky Dan?) Ale żeby Radwańska miała pociągnąć taką kasę na zakłady z kortu tenisowego? W to chyba nie uwierzę…
Ja też nie. Ale jest wstępnie podejrzana.
> “mogła brać udział w spotkaniach o dziwnych rozstrzygnięciach z punktu widzenia bukmacherów”
Skoro to wystarczy do podejrzeń szwedzkiej prasy – to przecież jedna jej wygrana gotowa jej napytać biedy! Zawsze myślałem, że “tym światem” rządzą banki – a tu masz: bukmacherzy…
Sam widzisz. Nie dość, że masz zły dzień i przegrasz, to jeszcze cię wsadzą.
jednym słowem – parafrazując słynny monolog Gajosa o kulturze – na kort nawet nie wchodzić, jeśli jesteś gentlemanem
😉
Wisła zagrała całkiem nieźle wczoraj, wreszcie widziałem, jak polska drużyna gniecie angielską. Ale do hurraoptymizmu – jak np. na TVN24.pl – daleko.
W przypadku Wisly mozna mowic co najwyzej o “polskiej” druzynie.
Polski kapitał, polska drużyna. Kiedy ostatnio bramkę dla klubu rosyjskiego strzelił w LM czy LE Rosjanin? Brazylijczycy, Serbowie – owszem. A jednak to sukcesy rosyjskich klubów.
Ale w porównaniu do ubiegłego sezonu to tych drużyn walczących o mistrza jesieni jest jakby mniej. Mimo wszystko jakoś wykrystalizowała się czołówka:Legia,Lech,Wisła,Śląsk czyli drużyny typowane przed sezonem + niespodziewanie Korona, która raczej zacznie odpadać od czołówki. Reszta już zaczyna odstawać + krystalizuje się 4-5 drużyn,które będą się bić o utrzymanie
Jak dla mnie, niewyraźna ta krystalizacja. 9 drużyn na przestrzeni 5 punktów.
Inaczej. Rok temu to de facto rządziły Korona i Jaga, choć wszyscy uważali to za stan przejściowy, który ostatecznie trwał do wiosny. W środku lub w ogonie ciągły się Lech, Wisła i Legia. Skoro teraz są w samym czubie tabeli, to za 3-4 kolejki przerwa między czołówką a resztą zaznaczy się wyraźniej.
A bo ja wiem, kto jest “w czubie”? Wystarczy spojrzeć, jak wiele zależy od jednego jedynego meczu zaległego, Legii z Zagłębiem.