Kliknąłem od niechcenia na zdjęcie w serwisie PAP. Coś ze slalomu PŚ w Alta Badia. Na zdjęciu roześmiana gęba i podpis: “Felix Neureuther…”. Déjà vu, a raczej déjà entendu: Christian Neureuther był w ścisłej czołówce slalomistów w czasach, gdy i dla mnie był to sport nr 1, choć inny niż dziś, bo po tyczkach przegubowych jeździ się zupełnie inaczej. Rzut oka do wiki – Felix, syn Christiana i Rosi Mittermaier. Najpewniej najpierw jeździł, a potem chodził. Okazuje się, że już dwa slalomy w PŚ wygrał. Dziś był trzeci.
Kiepski to moment na rozmowę o dynastiach, gdy w północnej Korei władzę przejmuje kolejny zbrodniarz, syn zbrodniarza, wnuk zbrodniarza. Dynastie w sporcie są jednak urokliwe, a niebezpieczeństw raczej ze sobą nie niosą. Najbliższe mi są te narciarskie (Bachledowie), ale piłkarskimi nie pogardzę (Smolarkowie). Tylko jakoś w pamięci pusto. Pomóżcie stworzyć tu małą listę sportowych dynastii, polskich i nie tylko. Będę wdzięczny.
Mąż podpowiada rodzinę Gortatów.
Chciałem błysnąć, wrzuciłem w gugla i mi Tudorowie wyszli :p
A siostry Radwańskie? Kiedyś Skolimowscy, Bracia Lipieniowie, w zużlu, Golobowie, a więcej nie pamiętam – na razie
Pozdrawiam
Przychodzi mi takie ciekawe nazwisko do głowy: Marusarz.
Przypadki dynastii ze zmianą dyscypliny (ojciec – piłka nożna, dziecko – tenis): Clijsters, Nadal.
Piłka nożna: dziesiątki przykładów, najwybitniejszym chyba jednak Cesare i Paolo Maldini.
Siatkówka: w Polsce – Wagner, Niemczyk, Drzyzga, Łasko, na świecie – Rezende, Travica…
Najczęściej było jednak tak, że rodzic był mistrzem, a dziecko – przeciętniakiem. Wyścigi – Piquet, Rosberg. Kolarstwo – Merckx, Hinault. Piłka nożna – na przykład Cruyff.
Jesli zmiany dyscypliny wliczamy to trzeba wspomniec o Irenie i Andrzeju Szewinskich.
Zagraniczny ciekawy transfer pomiedzy bardzo popularnymi dyscyplinami to Yannick Noah (tenis) i Joakim Noah (koszykowka, obecnie w Chicago Bulls).
A w naszej siatkowce dochodza jeszcze: Kurek i Jarosz.
Bracia to nie dynastie. Stąd w żużlu bracia Rempałowie (czterech) czy bracia Gollobowie i ich papa, który sam na żużlu nie jeździł, to nie dynastie. Z głowy tylko Gomólscy z Gniezna mi przychodzą do głowy.