PAP o 1.30 w nocy odnotowuje brak problemów w Łodzi. Minister o 6.27 ogłasza sukces na Twitterze. Wielki portal opisuje rano ze szczegółami, gdzie, co i jak się zmieniło. O co chodzi? O zmianę rozkładu jazdy kolei. Śmiać się czy płakać? Jedno i drugie.
Nad Sławomirem Nowakiem pastwić się dalej nie będę — Kataryna na Twitterze już go podsumowała:
Czas na wpisy ministra zdrowia, że gdzieś karetka zdążyła dojechać
I możliwe, że się doczeka. Ja zajmę się mediami. Oto PAP ni z gruszki, ni z pietruszki wrzuca w nocy depeszę z Łodzi (innych miast nie obsłużyła). Konstatuje, że na stacji Łódź Kaliska “nie było zamieszania”. Potem wymienia niektóre istotne dla regionu zmiany w rozkładzie, wśród których za najważniejszą uznaje tę:
Najwięcej kolejowych połączeń stracił Zgierz. To efekt tego, że cztery z pociągów jeżdżących na trasie Łódź Kaliska – Warszawa Wschodnia (i z powrotem) będą teraz omijały to miasto, co skróci całkowity czas podróży między stacją początkową i końcową.
Formalnie informacja jest prawdziwa, w praktyce — absurdalna. Zgierz traci połączenia, które zyskał kilka tygodni temu i tylko na czas zamknięcia i przebudowy stacji Łódź Fabryczna. Pociągi Łódź-Warszawa skierowano z Widzewa na Kaliską, ale – wbrew zdrowemu rozsądkowi – niektóre przez Zgierz i Żabieniec. Taka podróż wokół Łodzi (od stacji Łódź Widzew do odległej w prostej linii o 8 km stacji Łódź Kaliska) trwała… 41 minut. Teraz pociągi te pojadą przez Chojny, co skróci objazd Łodzi o kwadrans.
Oto gazeta.pl o 9. rano próbuje podsumować sytuację w kraju. Zaczyna od Łodzi, wklejając skrót wspomnianej wyżej depeszy PAP z zgierskim absurdem. Zgodnie z obowiązującą od roku w mediach zasadą “im gorzej, tym lepiej” (dotyczy kolei) w “wielkopolskim” rozdziale nie wspomina o przyspieszeniu na linii Poznań-Warszawa, za to w “pomorskim” pisze o trasie Warszawa-Gdańsk:
Podróż najszybszym (InterCity “Kaszub”) zajmie 5 godz. 12 min, bo skład zamiast przez Działdowo i Iławę pojedzie przez Kutno i Bydgoszcz. Inne składy jak dotychczas jechać będą od 7,5 do 10 godzin (wytł. moje).
Drugie zdanie to jedno wielkie kłamstwo. Pierwsze jest poniekąd prawdziwe: owszem, są dwa takie expressy, oba przez Kutno-Bydgoszcz, które trasę Warszawa Centralna-Gdańsk Główny pokonują w 5:12. Inne pociągi bezpośrednie PKP InterCity (6) i Przewozów Regionalnych (jedno) mieszą się poniżej siedmiu godzin, dokładniej w przedziale od 6:06 do 6:58. Fatalnie zważywszy dystans (328 km) i chwilę (druga dekada XXI wieku), ale “od 6 do 7” to niezupełnie to samo co “od 7,5 do 10”.
Teraz uwaga: na odcinku Bydgoszcz-Tczew tor wschodni jest w lepszym stanie i znacznie szybszy od zachodniego. W efekcie tą trasą tylko DO Gdańska jedzie się szybciej. Może więc gazeta.pl pisze choć źdźbło prawdy o jeździe w drugą stronę? Gdzież tam. Najszybszy jest express tradycyjną trasą przez Działdowo (5:49), potem dwa wspomniane expressy przez Kutno (5:52 i 5:54) oraz kolejny przez Działdowo (6:11). PKP InterCity oferują też na tych trasach cztery TLK: dwa przez Działdowo (6:10 i 6:44) i dwa przez Kutno (6:46 i 7:36). Przewozy Regionalne mają jeden bezpośredni Regio przez Kutno (7:17), ale też połączenie klasyczną trasą przez Działdowo, z czterema (sic!) przesiadkami w czasie 7:05. Cztery inne warianty z przesiadkami, w wykonaniu PKP IC przy małej współpracy PR, mają czasy podróży 7:10, 7:13, 7:18 i 8:13. Uwzględniłem więc 14 połączeń (9 bezpośrednich, 5 z przesiadkami) — 12 jest szybszych niż gazetowe “minimum”, jedno bezpośrednie dłuższe o 6 minut, jedno przesiadkowe – o 43. Sprawdzenie tego wszystkiego zabiera kilka minut i zaiste na kpinę zakrawa jedno z ostatnich zdań cytowanego tekstu:
Z nowym rozkładem jazdy pociągów można się zapoznać bez wychodzenia z domu, wystarczy wejść na strony internetowe przewoźników lub stronę http://rozklad-pkp.pl/
Czas dodać, że owe 10 godzin gazeta.pl wymyśliła nie dziś, lecz w maju, gdy PKP zapowiedziały korekty rozkładu na 1 czerwca. Istniał bowiem i wciąż istnieje pociąg TLK z Gdyni do Katowic przez… Olsztyn, Białystok i Warszawę. Odcinek Gdańsk Główny-Warszawa Centralna zajmuje mu teraz 10 godzin i 8 minut, a w drugą stronę 10:13. Nie był jednak i nie jest pomyślany dla podróżujących tą trasą i wyszukiwarka PKP im go nie proponowała i nie proponuje (z wyjątkiem paru dni w maju, gdy wprowadzali zmiany, co wychwyciła gazeta, ale nie pojęła, że to błąd). Także najlepsza w Europie strona połączeń kolejowych nie pokaże tego pociągu, gdy szukasz połączeń Gdańsk-Warszawa.
W praktyce to dwa pociągi (Gdynia-Białystok i Białystok-Katowice) połączone technicznie w jeden przejazd zapewne z przyczyn taborowych. Per analogiam, warszawski autobus 117 łączy Wilanów z Gocławiem, a podróż wg rozkładu zabiera ponad godzinę. Tyle, że nikt oprócz kierowcy całej trasy nie pokonuje, bo z Wilanowa na Gocław da się dojechać autobusami w 25-30 minut. 117 jedzie przez Służewiec i ścisłe centrum, czyli z Gdyni do Warszawy przez Olsztyn i Białystok.
Ale to wołanie na puszczy. O tym, że PKP z Gdańska do Warszawy jedzie “ponad 10 godzin”, słyszałem od maja setki razy w radio i telewizji, czytałem na portalach i w gazetach. Dziś powtórzą to pewnie sto razy. Bo nie ma to jak dobry mit.
PS. PAP zamieściła właśnie długą depeszę, już nie w dziale “krajowym”, lecz w “ekonomicznym”, z fragmentami komunikatu Grupy PKP:
940 pociągów wyruszyło w niedzielę do 9.00 na trasy wg nowego rozkładu jazdy (…) Dyspozytura Główna Centrum Zarządzania Ruchem Kolejowym nie odnotowała istotnych utrudnień, mających wpływ na kursowanie pociągów (…) Istotne opóźnienie odnotował tylko pociąg EuroNight “Jan Kiepura”, relacji Amsterdam-Warszawa, który wjechał do Polski z 70 minutowym opóźnieniem. W Poznaniu pociąg zmniejszył opóźnienie do 40 minut. Opóźnienie to nie ma związku z wprowadzeniem nowego rozkładu jazdy, ani działaniem kolei na terenie Polski…
Wicie, rozumicie, byłoby pięknie, ale Niemcy nam nagrabili.
W sprawie Zgierza qmpel skomentował na fejsie:
Możemy się pozachwycać szybkością u innych. Ponad 500 km/h.
Pozdrawiam
Te 575 to akurat raczej propaganda, para w gwizdek. Linia zamknięta dla ruchu, specjalnie przerobiony pociąg – krótszy, na większych kołach, podwyższone napięcie zasilania, silniki zdublowane. Takie składy jeżdżą rozkładowo 320. Proporcja 575/320 = 1.8. U nas rekord (Pendolino na CMK w 1994) to 250, rozkładowa tamże 160, proporcja 1.56…
Wiem, ustanawiali rekord prędkości, ale i tak tam jeżdżą szybciej. U nas nie inwestowano w kolej i wszystko się sypie. Jest gorzej, niż przed wojną, a to o czymś świadczy.
My się cieszymy, że w ogóle jeżdzimy nawet, gdy czas podróży trwa to ponad normę 😉
Pozdrawiam
to nie to. Zabrakło nawet utrzymania tego, co jest. Nastąpiła dekapitalizacja.
@ Krzysztof Leski – nowy rozkład
To pewnie dlatego, żebyś się nie nudził Wielki Podróżniku, wykminili nowy rozkład połączeń Lublin – Warszawa.
Gdyby ktoś jeszcze z tamtego miasta chciał jechać “w interesach” do Warszawy pociągiem – np. żeby popracować w podróży na laptopku – to musi być lunatykiem i rozpocząć podróż o 05:15. Do Warszawy dojedzie(?) na 07:50.
Ależ – zaćwierka być może Sławku Nowaku – dlaczegóż nie może jechać o 06:20?
Ano dlatego drogi ministerze, że to pociung ze składów EZT jest… Tylko kl.2. InterRegio go zwą.
O ile pamiętam te składy z ostatnich wakacji, to strach w nich otworzyć torbę z kanapkami, a co dopiero laptopa… Garnitur po takiej podróży od razu można pewnie dawać do pralni. Odważni dojadą(?) na 09:20.
No dobrze – ćwierknie minister – a cóż nie pasuje w pociągu 06:30?
Ano to, że to pociąg dla geografów, a ten kierunek nie jest licznie reprezentowany na lubelskich uczelniach. Mało jest geografów w Lublinie. Któż inny będzie wybierał pociąg, który odjeżdża o 06:30 – a dociera do WAW na 10:20? Ta pięknie wymyślona trasa wiedzie mianowicie przez… tak, przez: Radom!
Tam należy się przesiąść na pociąg do stolicy.
Dotrze się na Centralny o jakąś godzinę później niż początek roboczego dnia u potencjalnych partnerów spotkań.
Do niedawna na tej trasie był pociąg o 0705 – który docierał na jakąś 0940 do WAW Centralnej. I to było akurat, żeby być w urzędowym sercu Warszawy na czas.
Zaćwierka minister, że zadbał o porządne składy? Z kl.1 i 2? Normalnymi przedziałami?
A zadbał, zadbał. I to jak!
Jest pociąg 08:22 – z planowanym dojazdem na 10:55. To już jednak prawie południe.
A jak komuś ten pociąg ucieknie? To dobrze, żeby się dużo nie spóźnił na dworzec – bo następny jedzie… 08:35!
I ma dojechać na 11:05.
Mi tam to pewnie nie przeszkodzi, bo mam taką pracę. Ale iluż moich znajomych bywa w WAW na spotkaniach ustalanych na 10:00! Narady, obrady, porady… Taka godzina H teraz staje się wyzwaniem.
Oczywiście jest metoda – brać samochód i korkować Warszawę. Albo jechać busem.
Te pewnie najbardziej skorzystają na nowym rozkładzie kolei.
“Nowy rozkład kolei” – dobrze brzmi.
Z perspektywy największego miasta na wschodzie kraju – prawdziwie.
I błagam – ani słowa o tym wariackim “porcie lotniczym” dla Lublina. Wiem, że poseł o niewymawialnym nazwisku ma awionetkę, ale dla mnie to nie argument.
“Zabrakło nawet utrzymania tego, co jest”
Słabe ogniwo – człowiek i bardziej słabe finanse. Czy z tym, co było można było bardziej, więcej, szybciej?
Dekapitalizacja i po drodze kapitulacja, brrr
Pozdrawiam
Powoli pojawia się światełko w tunelu i idzie ku lepszemu:
http://kurierkolejowy.eu/aktualnosci/5369/Pomyslne-efekty-testow-ETCS-na-CMK.html
Po latach zastoju widać że coś drgnęło na kolei. Modernizacja infrastruktury a w zasadzie budowa od początku tras np. na Łódź czy Gdańsk.
Wymiana i modernizacja taboru przystosowanego do wyższych prędkości.
Oby tak dalej.
Dostałem dziś link z tą wypowiedzią b. ministra Polaczka.
Zaintrygowała mnie o conieco, bo pomijając “typową” retorykę anty-PO i coś na kształt pochwały (sic!) b. ministra Grabarczyka, niesie w sobie sporo argumentów merytorycznych ZA budową linii.
Czyżby w Polsce możliwe było powstanie czegoś na kształt rządu cieni?!?
Ależ ja znajdę 100 argumentów za budową KDP. A nawet ze 30 za wysłaniem na orbitę polskiego satelity. Pytanie o priorytety.